poniedziałek, 8 czerwca 2015

Mój początek

Zanim zacznę...

Witam wszystkich!

Mam na imię Karol. Jestem z Gdyni. Mam aktualnie 17 lat. Jestem uczniem ZSCHiE i jestem w klasie informatycznej. Jak nazwa wskazuje, blog będzie o tematyce Street Workout'u, kalistenice jak i również o zdrowym odżywianiu oraz zdrowym trybie życia.

Zaczęło się od...

Moja przygoda zaczęła się na przełomie listopada i grudnia 2013 roku kiedy na lekcjach wychowania fizycznego zaczęliśmy chodzić na siłownie i robiliśmy treningi obwodowe. Byłem w trzeciej klasie gimnazjum nr 13 w Gdyni. Na lekcje na siłowni chodziłem z coraz większym zapałem.Dodam, że wcześniej na zajęciach była tylko piłka nożna, którą kochałem i według opinii innych, byłem dobry w tym co robiłem. Ale wracając do siłowni. Sam w-f zaczął mi nie wystarczać, raz na tydzień zajęcia na siłowni to trochę mało. Poszukiwałem siłowni na którą było mnie stać, niestety nie znalazłem takiej, ale po kilku lekcjach wychowania, pan zauważył, że wraz z dwoma kolegami, angażujemy się jakoś tak bardziej niż inni i zapytał czy nie chcemy przychodzić po lekcjach poćwiczyć. Dla mnie to była droga do szczęścia. Zacząłem ćwiczyć treningi obwodowe, ale oprócz tego rodzaju treningów, zacząłem ćwiczyć również w domu. Zacząłem się podciągać, robić pompki.
Zaprzyjaźniłem się z kolegami z którymi wcześniej nie miałem prawie żadnego kontaktu, ponieważ należeli do szkolnej "elity" niedostępnej w zwyczajnych warunkach.
Ale to wszystko tylko do czasu. Na przełomie stycznia i lutego 2014 przestałem chodzić na siłownie. Tłumaczyłem to tym, że muszę bardziej skupić się na nauce jak i walczyć o Moją Lubą.

Do ćwiczenia powróciłem jakoś w kwietniu. Nie pamiętam co do końca mnie tak zmotywowało do powrotu na drogę treningów. Być może to, że Nina, bo tak ma na imię moja kobieta, przygotowywała się do mistrzostw Europy Cheerleaders. Jednak wtedy nie wróciłem na siłownie. Ćwiczyłem w domu oraz zacząłem chodzić co tydzień biegać z Niną. Nie były to długie dystanse, ale wystarczające by poprawić swoją kondycje, która z drugiej strony nie była najgorsza zważając na to, że chodziłem regularnie grać w piłkę nożną z kolegami na pobliski orlik.
Jeszcze przed wakacjami, szukałem okazji w sklepach jak i chodziłem po złomach szukać sztangi, różnego rodzaju obciążenia jak i inne elementy siłowni. Zapragnąłem mieć swoją siłownię domową.
Na urodziny dostałem sztangę ze sklepu a parę dni później ze złomu po okazyjnej cenie wyrwałem 4 talerze po 10 kg każdy.
Ławeczki nie miałem. Nie miałem pieniędzy na nią ani miejsca w mieszkaniu by ją trzymać.
Ale to nie był jakiś problem. W pokoju dwa krzesła posłużyły mi za stojaki pod sztangę, a za ławkę posłużyła mi deska przykryta kocem położona na dwóch taboretach. Ubogie warunki, ale jeśli ktoś naprawdę chce to da radę i znajdzie sposób. Wyglądało to tak:


Kiedy zacząłem wyciskać dawałem radę tylko 30 kg a ważyłem wtedy 64-66 kg przy wzroście 176 cm. Było to strasznie malutko, ale mimo wszystko się nie zniechęciłem.
W między czasie, od kwietnia dużo czytałem różnych stron dla kulturystów, oglądałem różne plany treningowe, poradniki jak ułożyć plan i inne marketingowe bzdury, które się ludziom wciska.
Nawet ułożyłem w ten sposób plan dla siebie i ćwiczyłem. Nie osiągając dużych zmian w sylwetce lub rekordach (jako nowicjusz chciałem zmian natychmiast), w drugiej połowie lipca 2014 znów przestałem ćwiczyć. I tak aż do września. Do końca wakacji tylko chodziłem na rower jeżdżąc przynajmniej 3 razy w tygodniu minimum 15 km i chodziłem grać w piłkę.

Od września, wraz z nową szkołą, nie miałem wiele do nauki (same powtórki i wyrównanie poziomów z różnych gimnazjów) i jakoś wyszło, że znów zacząłem ćwiczyć. Mieszałem treningi kalisteniczne wraz z treningami z ciężarami. W wolnych chwilach, czytałem i dokształcałem się. Moja wiedza o prawidłowej technice wykonywania ćwiczeń, odżywianiu się jak i również ogólnego zdrowego trybu życia była nie porównywalna z tą na początku. Dopiero wtedy widziałem jak źle żyłem. Mijały miesiące, a moja masa która na początku września była równa 66-67 kg przy wzroście 178 cm rosła wraz z całą wiedzą.


Ćwiczyłem w domu, coraz częściej sięgając po ciężary zamiast do masy własnego ciała. Kolejnym "przełomem" w moim życiu było poznanie, na nowo wybudowanym placu do Street Workout'u i Parkur'a, Mateusza. Był Grudzień i wracając ze szkoły poszedłem na plac, gdzie chciałem po raz pierwszy wypróbować drążki i poręcze. Przełamałem swoją nieśmiałość i przywitałem się z Nim.
Pogadaliśmy chwilę o SW i o różnych autorytetach z Rosji i o sławnym Franku Medrano.
Spotkanie Mateusza, było jak porządny kop "w dupę". Widząc jak on ćwiczy i ile, widziałem jak bardzo się obijałem. Zapragnąłem ciała jak on, mieć taką wielką i silną "klatę" jak on.
Ćwiczyłem i ćwiczyłem. Głównie w domu ponieważ jakoś śnieg i zimno troszkę mi przeszkadzały w zrobieniu porządnego treningu przy małym zasobie czasu. Ale mimo to ćwiczyłem prawie, że codziennie.
Do połowy stycznie ważyłem już 69 kg. Oprócz zrzucania tłuszczu, zdobyłem około 2-2,5 kg czystej masy mięśniowej w 4 miesiące. Jest to wynik bardzo dobry.
Od kwietnia, kiedy zrobiło się cieplej i nie było już śniegu, przeniosłem się w plener.
Zacząłem chodzić na plac do SW na bulwarze przy Barracudzie. Poznałem tam mnóstwo wspaniałych osób, pełnych energii, pomagających sobie nawzajem jak i całkowitym nowicjuszom. To jest po prostu wspaniałe, poznać kogoś kogo łączy ta sama pasja co Ciebie, kogoś kto nie pozwoli Ci się poddać i pomoże podnieść brzemię.
Pod koniec kwietnia byłem na otwarciu parku SW w Gdyni Chwarznie. Impreza super, kolejne nowe twarze, nowe wrażenia i kolejny wspaniały, ciężki trening za sobą.
Jestem dumny, mogąc ćwiczyć z takimi osobami jak Mateusz, Janek, CJ, Giz Mo, Denis, Maciek czy Adam. Dziękuję Wam za litry potu wylanego wraz z Wami jak i za niezastąpioną pomoc w samodoskonaleniu się.

Jeszcze dodam tylko, że elementy typowo Street Workout'owe ćwicze od końcówki marca tak więc, nie umiem, żadnych elementów statycznych.
W tej chwili moim celem jest zrobienie prostej flagi do wakacji oraz nauczyć się stać na rękach dłużej niż 20-30 sekund.

Zdjęcia typu przed i po. Pierwsze zdjęcie jest ze stycznia 2014 czyli około miesiąc po zaczęciu ćwiczeń, a drugie było zrobione w zeszłą sobotę.


Trzymajcie się ludzie i czekajcie na następne wpisy.
Komentujcie, udostępniajcie i piszcie jeśli macie pytania:
Na fanpage'u:
https://www.facebook.com/kaj.workout
lub
na mail:
kaj.workout@gmail.com

3 komentarze:

  1. Stosujesz jakąś dietę? :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Ścisną nie, ale staram się jeść dość dużo białka, (nie stosuje żadnego białka w proszku kreatyny czy nic takiego) jeść jak najwięcej zielonych warzyw i pije dużo wody. Prawie całkowicie odstawiłem napoje i soki, teraz tylko woda, kawa i czasem herbata. Od czasu do czasu jakieś fastfoody zjem, słodycze na okrągło :D
    Jeśli chodzi o moją dietę to nie jestem wzorem do naśladowania ;)
    Ale nie jest źle. Nie pije alkoholu, nie palę, nie biorę żadnych suplementów. Staram się jeść zdrowo, a czasem też przyjemnie. :)
    O diecie będą wpisy w swoim czasie. Jakoś w sierpniu, powinny się pojawić.
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  3. Twój wpis to świetna historia determinacji i pasji! Widać, że przeszedłeś długą drogę od pierwszych treningów na WF-ie do świadomego podejścia do ćwiczeń i zdrowego trybu życia. Podoba mi się Twoje zaangażowanie i to, że nie poddałeś się mimo przerw czy trudniejszych momentów – to pokazuje, że masz w sobie prawdziwą motywację do działania.

    Fajnie, że znalazłeś swoją społeczność na placach SW i otoczyłeś się ludźmi, którzy Cię wspierają i inspirują. Takie znajomości naprawdę potrafią dodać skrzydeł! No i wielki szacunek za kreatywność w tworzeniu domowej siłowni – to dowód na to, że jak się chce, to się znajdzie sposób.

    OdpowiedzUsuń

Masz pytanie? Chcesz się podzielić opinią? Śmiało pisz :)